Miasteczko ogólnie brudne, plaża nieciekawa. No i ten hotel z karaluchami i małym okienkiem przy podłodze, jahhhh. Ale cóż wszysto trzeba przeżyć, nawet nocleg w takim hotelu. Niestety nazwy nie pamiętam. Chodziłyśmy z koleżankami do oporu po sklepach i plaży, żeby tylko tam nie wracać. Dziewczyny miały nawet pomysł, żeby spać na plaży. Ostatecznie wstały bladym świtem, żeby podziwiać wschód słońca. Hm, mnie to nie kręci.